„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?...”
Adam Mickiewicz
20 marca br., w ramach Klubu Miłośników Teatru, obejrzeliśmy w Teatrze Narodowym spektakl „Dziady” w reżyserii Eimuntasa Nekrošiusa. Sztuka skłoniła nas do poszukiwania odpowiedzi na pytanie, jak mnogość różnorodnych symboli w spektaklu wpływa na odbiorów? Zaciemnia czy też rozjaśnia zrozumienie utworu? Zdania były wśród nas podzielone. Niewątpliwie, „Dziady” to klasyka i wizję interpretacji tego arcydramatu nosimy w naszych głowach. I tu jest klucz do zrozumienia utworu w wydaniu zaprezentowanym przez Teatr Narodowy, aby nie oczekiwać czegoś, co już znamy, ale …by pozwolić się zaskoczyć.
Dziękujemy p. Dyrektor za dofinansowanie biletów i za umożliwienie uczestniczenia w bardzo ciekawym wydarzeniu kulturalnym.
Dorota Jarząbek-Kość
20 marca 2019 roku my, członkowie bursowego Klubu Miłośników Teatru, razem z paniami: Dorotą i Wandą, wybraliśmy się na współczesną inscenizację „Dziadów” Adama Mickiewicza. Choć każdy z nas spotkał się z tym tekstem na zajęciach języka polskiego, odsłona, którą obejrzeliśmy była z pewnością w pozytywnym znaczeniu złamaniem zasad klasycznego wystawienia tak rozpoznawalnej sztuki. Pełnym symboliki ruchom aktorów towarzyszyła atmosfera grozy i niepokoju, podsycana miejscami przez wręcz maniakalne powtarzanie sekwencji akcji scenicznej, wprawiających widza w swego rodzaju trans. Mimo nielicznych trudności w odbiorze symboli byliśmy zgodni, że to wyjście było doskonałą okazją do przypomnienia sobie treści tak ważnego w kulturze polskiej dzieła.
Julia Kalinowska
RECENZJA SPEKTAKLU „DZIADY”
Spektakl „Dziady” Adama Mickiewicza w reżyserii Eimuntasa Nekurošiva oraz jego asystentki Anny Turowiec możemy obejrzeć w Teatrze Narodowym w Warszawie. W 2016r. sztuka otrzymała nagrodę im. Konrada Swinarskiego za najlepszą reżyserię dla Nekrošiva. Litewski reżyser w sposób dość nieoczywisty przedstawia klasykę polskiej literatury. Przedstawienie rozpoczyna Maryla (Wiktoria Gorodeckaja). Ciekawie zaaranżowana sceneria Mariusa Nekrošiva przypomina swoimi wgłębieniami kratery, więc możemy przypuszczać, że scenarzysta chciał przenieść widza na jakąś odległą planetę. Maryla wchodzi na scenę, a raczej zostaje na nią wypchnięta. Na scenie znajduje się wówczas krzesło, na którym leży książka oraz łodyga z nasionami maku wielkości małego drzewa. Aktorka ruchem ręki „przecina powietrze” jest to gest dla mnie kompletnie niezrozumiały. Podobny i również niejasny ruch widzimy podczas Wielkiej Improwizacji. Konrad (Grzegorz Małecki) wykonuje ruch jakby obracał starą płytę winylową. Malwina Głowacka w swojej recenzji pisze „Na razie nie potrafimy rozszyfrować konfiguracji umieszczonych na scenie przedmiotów, nie rozumiemy też wykonywanego przez aktorkę kilkukrotnie gestu. Jego sens wyjaśni się dopiero w Części III.”
Faktycznie aktorka wtedy ponownie wychodzi na scenę i kreśli znak dokładniej wypowiadając przy tym na głos literę „A”. Według autorki recenzji znak inicjujący alfabet symbolizuje jakiś początek. Podczas gusła aktorzy wychodzą na scenę i skrobią swoimi dłońmi podłogę. Czynność ta może symbolizować pewnego rodzaju oczyszczenie. Uczestnicy Dziadów oczyszczają kaplice z pozostałości po poprzednich obrządkach. Role Guślarza idealnie odegrał Marcin Przybylski. Aktor swoją grą znakomicie wprowadza nas w klimaty ówczesnych obrzędów.
W Części II „Dziadów” Mickiewicza spośród duchów, które widzimy na scenie, czyli Sowę (Magdalena Warzecha), Złego Pana (Paweł Paprocki) oraz Zosi (Joanna Gryga) w spektaklu zabrakło Kruka oraz Józia i Rózi. Postacie zostały z niewyjaśnionego powodu pominięte. Sztuka jest czasami wręcz nieznośnie przeładowana symbolami, w których łatwo można się pogubić bądź z przemęczenia zaplątać przez co stracić wizję spektaklu. W przeciętności dalszych scen naszą uwagę przykuwa Ksiądz Piotr (Mateusz Rusin), który zakłada na nogi czerwone rajstopy. W ten sposób staje się polskim bocianem. Tym dość specyficznym gestem reżyser nadaje trochę polskości temu przedstawieniu, które raczej odbiega od klasycznego polskiego patosu.
Zdania na temat interpretacji spektaklu w reżyserii Litwina są podzielone. Krytycy w ukrytej, minimalistycznej jednak bardzo bogatej symbolice zachwycają się minimalizmem sztuki natomiast są również osoby, które w symbolice tej się w ogóle nie odnajdują. Osobiście czuję, że jestem pomiędzy tymi dwiema stronami. Wiele rzeczy pozostaje dla mnie niezrozumiałych natomiast bardzo ciekawe i kompletnie odmienne spojrzenie twórcy naprawdę mnie urzekło. Przedstawienie trwa ok. 4 godziny i zmusza do szybkiego myślenia wraz z interpretacją, dlatego jest po pewnym czasie męczące, a nawet może sprawiać wrażenie lekko nudzącego dla wielu odbiorców.
Mimo wszystko zachęcam do obejrzenia spektaklu „Dziady” w Teatrze Narodowym, aby poznać nowe bardzo modernistyczne spojrzenie na to dzieło.
Weronika Adamska