Poleca: Wiktoria Szymczyk
Każdy z nas ma ten jeden film, który jest z mniej lub bardziej wiadomych przyczyn dziwnie bliski naszemu sercu. Czasem dlatego, że zmienia nasze życie, czasem dlatego, że odblokowuje w nas emocje, których wcześniej nie znaliśmy, innym razem utożsamiamy się z bohaterami do stopnia, w którym jest to zarazem przerażające, jak i daje poczucie zrozumienia i bezpieczeństwa. Dla mnie tym filmem był, jest i (prawdopodobnie) pozostanie francuska produkcja z 2001 roku – „Le fabuleux destin d’Amelie Poulain” w reżyserii Jean Pierre’a Jeuneta. Jeśli pilnie potrzebujecie polskiego tytułu to jest to po prostu „Amelia”, ale umówmy się – „Bajeczne przeznaczenie Amelii Poulain” brzmi dużo bardziej magicznie. Tytułowa Amelia jest kelnerką w barze w Montmartre. Jej świat wewnętrzny od zawsze był niezwykle bogaty; w tym właśnie uniwersum płyty winylowe powstawały tak jak naleśniki, a dziewczyna nie nudziła się, nigdy nie była samotna. W rzeczywistości jednak płyty winylowe powstają w fabrykach, a nie w kuchni, a bohaterka mimo posiadania wokół siebie wielu ludzi czuje się dość samotna. Pustkę spowodowaną zawodami miłosnymi zapełnia drobnymi rzeczami; wyłapywaniem drobnych detali, których nie widzą inni, czy też zanurzaniem ręki w torbie pełnej ziaren. Jednak jej los niespodziewanie zmienia się pewnego dnia. Odnajduje ona cel swojego życia, którym jest pomoc innym w zmianie samych siebie. Oprócz tego mamy również nie-aż-tak-klasyczne love story, więc osoby, dla których porządny seans nie istnieje bez wątków miłosnych znajdą coś dla siebie.
„Amelia” jest dla mnie jak odbicie w lustrze i przypomina mi to specyficzne uczucie, kiedy słońce nagle uderza w twarz ogrzewając i oświetlając ją, ale jednocześnie lekko oślepiając moje (i tak już nie najlepiej pracujące) oczy. Soundtrack tego filmu równie dobrze mógłby towarzyszyć mojemu całemu życiu, także chwała Yannowi Tiersenowi za jego stworzenie! Równie wielkie uwielbienie należy się komuś, kto opracował paletę kolorów, bo ja chętnie przeniosłabym się do rzeczywistości tak mocno wpływającej na moje wewnętrzne poczucie estetyki, jak zobrazowana w tej produkcji Francja. Skoro już tak wychwalam wszystkich po kolei to nie sposób zapomnieć o Audrey Tautou, która (moim absolutnie skromnym zdaniem) genialnie zagrała główną rolę. Nawet gdy nic nie mówiła, z jej twarzy można było wyczytać wszystkie myśli Amelii Poulain. Na potrzeby filmu aktorka obdarowana została przez twórców nową fryzurą, która stała się znakiem rozpoznawalnym dzieła i w dużej części zachowała się nie tylko w historii kinematografii, ale i popkultury.
Jeśli słyszeliście o czymś takim jak MBTI/16 typów osobowości wg Myersa-Briggsa (jeśli nie, to polecam poczytać, możecie dowiedzieć się wielu rzeczy o tym, kim jesteście) to nie powinniście się zbytnio zdziwić, że typ osobowości głównej bohaterki to INFP – Pośrednik. Oznacza to, że jest marzycielką, idealistką, że romantyzuje otaczającą ją rzeczywistość, kieruje się głównie uczuciami i intuicją, że pomoc innym to ważna część jej egzystencji. Właśnie dlatego, jeśli (tak jak ja) jesteście Pośrednikami, to istnieje prawdopodobieństwo, że całokształt tej produkcji „uderzy” was bardzo głęboko i, że jest to idealny film właśnie dla was. Także Kochani INFP oglądajcie teraz, a podziękujecie mi później J
Jeśli cały ten mój wywód nie skłonił was do zobaczenia „Le fabuleux destin d’Amelie Poulain”, to musicie być wybitnie upartymi jednostkami, bo od tego pisania aż sama zachęciłam siebie, żeby obejrzeć ten film (prawdopodobnie już po raz dwusetny). Zostawiam was zatem mając nadzieję, że posłuchacie moich rekomendacji i lecę dalej romantyzować swoje życie. Au revoir!
Poleca: Darek Karczewski
Szczypta kryminału, szczypta horroru, troszeczkę humoru… to wszystko umieszczamy w wiktoriańskim Londynie i powstaje nam wspaniały serial – Ferajna z Baker Street.
Serial opowiada o grupie nastolatków, która na zlecenie doktora Watsona i jego przyjaciela, Sherlocka Holmesa, bada paranormalne zbrodnie mające miejsce w Londynie. Wspomniana ferajna, to zbiór różnych osobowości i temperamentów co sprzyja w rozwiązywaniu spotykanych przez nich problemów, często poprzez spory, kłótnie, a wszystko przeplatane elementami lekko humorystycznymi, czasami zaskakującymi. Plusem jest również fakt, iż każdy odcinek to nie tylko kolejna sprawa, ale dodatkowe nowo pojawiające się w ich historii wątki lub/i rozszerzenie istniejących.
Jeśli więc w wolnej chwili, wieczorową porą, chcesz poznać bliżej perypetie londyńskiej ekipy, którą tworzą Jessie, Bea, Billy i Spike, a także pomagający im Leopold, zauroczony jedną ze wspomnianych, a którą – sam odkryj, młody szlachcic, a jednocześnie masz ochotę samodzielnie przynajmniej spróbować porozwiązywać zagadki, z którymi oni się stykają, to ów serial będzie najlepszym wyborem.
Zachęcam do oglądania, gdyż każdy, niezależnie od wieku, znajdzie coś dla siebie podczas seansu.
Poleca: Wiktoria Szymczyk
Ostatnio pisałam o przygodach Sabriny w serialu „Chilling adventures of Sabrina”. Tym razem również pozostajemy w świecie magii, ale w zupełnie innym wydaniu…
Gdy w przerwie świątecznej zastanawiałam się co obejrzeć i mój znajomy polecił mi „Podniebną pocztę Kiki”, zaczęłam kwestionować naszą przyjaźń i w zgodzie ze swoją upartą naturą tłumaczyłam, że „ja przecież nie oglądam anime”. Jak wkrótce się przekonałam – czasem warto mimo narzekania posłuchać innych (w tym mnie, kiedy polecam wam dobre filmy!)
Bohaterką jest młoda czarownica, która zgodnie z tradycją opuszcza swój rodzinny dom, aby uczyć się magii. Kiki, tak jak Sabrina Spellman, ma swojego towarzysza- gadatliwego kota Jiji. Łączy je również ich konsekwencja w dążeniu do celu. Jakiego celu? Ha! Nie ma tak łatwo – przekonajcie się sami 😀
Zapewne część z was, przynajmniej raz w życiu podczas nauki, aby uczynić ją choć troszeczkę, malutką odrobinkę bardziej znośną, włączyła przypadkową składankę Lo-fi. Okazuje się, że wiele twórców do produkcji tego typu utworów używa właśnie motywów z dzieł Studia Ghibli, także może podczas oglądania „Podniebnej poczty Kiki” parę dźwięków okaże się wam całkiem znajomych. Nie ma się zresztą co dziwić! Muzyka to tylko jeden z elementów, które absolutnie sprawiły, że zrobiło mi się ciepło na serduszku (mimo okropnej pogody w te święta).
Mogłabym godzinami pisać o tym, jak bardzo przemówiła do mnie cała estetyka, jak urzekła mnie paleta i spójność kolorów oraz jak cudowni są sami bohaterowie, ale któżby to wszystko czytał… Najlepszą recenzją jest to, że po skończeniu „Podniebnej poczty Kiki” natychmiast obejrzałam jeszcze trzy kolejne animacje Studia Ghibli, i obawiam się, że w waszym przypadku „skutki uboczne” mogą być takie same! 😀
Poleca: Wiktoria Szymczyk
Nie znam osoby, która nie wiedziałaby kim tak właściwie jest Sabrina Spellman. Okazji do jej poznania jest przecież tak wiele; od pojawienia się w magazynie komiksowym Archie’s Mad House, przez serial w wersji animowanej aż po kultową produkcję „Sabrina, nastoletnia czarownica”. Netflix jak zwykle nie zawodzi i daje widzom kolejną możliwość zaznajomienia się z bohaterką w serialu „Chilling Adventures of Sabrina” – tym razem z małym twistem…
Sabrina to ta sama pół czarownica jaką wszyscy znamy: ma typowe nastoletnie problemy i rozterki… no może z wyjątkiem tych troszeczkę mniej tuzinkowych, ale o tym przekonacie się sami J Poznajemy za to mnóstwo nowych i ciekawych postaci jak np. kuzyn Sabriny, Ambrose – czarodziej, który został skazany na areszt domowy, za próbę wysadzenia w powietrze Watykanu.
Zmienia się również drastycznie charakter serialu. Produkcja Netflixa ma znacznie mroczniejszy klimat niż jej starszy odpowiednik będąc przy tym niezwykle bezpośrednią. Jest również konsekwentnie tajemnicza, a napięcie rośnie z odcinka na odcinek.
Estetyka serialu zdecydowanie przemówi też do każdego miłośnika stylu dark academia; od samego nastroju, przez kostiumy i charakteryzację aż po muzykę. Wszystko komponuje się w spójną całość i tworzy specyficzną aurę niezwykle charakterystyczną właśnie dla „Chilling Adventures of Sabrina”.
Podsumowując, jeśli skończyły wam się wymówki by w końcu zacząć się uczyć i pilnie potrzebujecie nowej oraz jesteście ciekawi tego jak Kiernan Shipka poradziła sobie w roli Sabriny to nie zwlekajcie i koniecznie zajrzyjcie na Netflixa!
Poleca: Darek Karczewski
Chyba każdy zna legendę o Królu Arturze, Merlinie, Morganie, Excaliburze itd., itp. Jeżeli nawet nie, to może ów świat średniowiecznych opowieści odkrywać m.in. w Przygodach Merlina i Przeklętej.
Przygody Merlina to pięciosezonowy serial, w którym historia młodego księcia Artura i Merlina jest ukazana z lekkim „przymrużeniem oka”. Obaj wspomniani, których łączy specyficzna przyjaźń, przeżywają wiele ciekawych przygód, czasem dość oryginalnych. W serialu pojawiają się oczywiście także postaci baśniowe, a niektóre z odcinków są jednym, wielkim gagiem sytuacyjnym.
Dodatkowo w serialu, w sposób bardzo subtelny, pokazano jak ważna jest przyjaźń w życiu człowieka, zaufanie i… szczerość, a także jak łatwo zniszczyć to co dobre w drugiej osobie.
Serial zapewni niewątpliwie doskonałą rozrywkę.
W kolejnym wspomnianym serialu, Przeklętej, poznajemy historię Nimue, która jest władczynią Exclaibura przed Królem Arturem.
Nimue, posiada tajemnicze zdolności, i to dzięki nim oraz mocy miecza, stara się uratować jej lud, ścigany i mordowany przez Czerwonych paladynów. Dodatkowo wszelkie sytuacje, które spotykają dziewczynę, pozwalają jej również na poznanie swojej przeszłości i przyszłości.
Determinacja, nadzieja i walka o bliskich, oto co można dojrzeć w owym serialu, w przygodach tajemniczej Nimue.
Również ten serial zapewni rozrywkę w wolnej chwili.
Nie ma osoby, która nie słyszałaby o Astrerixie i Obelixie, dwóch sympatycznych Galach, którzy wraz z mieszkańcami swojego grodu stawiają czoła Cezarowi. Jednak czy znane są Wam przygody naszego rodzimego, słowiańskiego duetu – Kajko i Kokosza? Ta wesoła dwójka, podwładni kasztelana Mirmiła, dzielnie stawiają czoła niebezpieczeństwom, jakie czyhają na nich i ich gród – Mirmiłowo ze strony Hegemona i jego zbójcerzy. Oczywiście mają niezwykłego pomocnika, którym jest… smok Miluś.
Na Netflixie jest dostępnych pięć odcinków Kajko i Kokosza, dość krótkich, pierwszego sezonu, więc… zapraszam do oglądania i – Lelum polelum – miłej zabawy podczas J
Taka ciekawostka w dookreśleniu – pierwotnie przygody Kajko i Kokosza oraz wspomnianych Galów również, można było poznawać na łamach papierowych wersji, jakimi były komiksy. Autorem przygód Kajko i Kokosza jest nieżyjący już Janusz Christa, zaś Asterixa i Obelixa – Albert Uderzo i Rene Goscinny.
Poleca: Anonimowa J
Macie czasami ochotę przenieść się do świata fantasy? Idealnym serialem do tego jest ,,Teen Wolf”. Możecie go obejrzeć na platformie Netflix.
W głównych rolach występują: Tyler Posey (Scott Mcall), Dylan O’Brien (Stiles Stilinski), Holland Roden (Lydia Martin), Tyler Hoechlin (Derek Hale), Crystal Reed (Allison Argent).
Serial opowiada o losach nastolatka, którego życie diametralnie zmienia się po ugryzieniu przez wilkołaka. Nastoletni wilkołak, razem ze swoimi przyjaciółmi, stawia czoła nadprzyrodzonym oraz niebezpiecznym stworzeniom z Beacon Hills. Niestety podczas chronienia miasta paczka napotyka wiele przeszkód, które niosą za sobą niebezpieczne konsekwencje. Grupkę tych ludzi łączą bardzo silne więzi przyjaźni, którym nie mogą zagrozić drobne sprzeczki. Pomiędzy niektórymi rodzi się miłość.
Mogę śmiało polecić ten serial nie tylko fanom fantastyki, ale także wielbicielom przygód na ekranie. Grają w nim aktorzy odpowiadający wiekiem bohaterom, dzięki czemu widzowie obserwują, jak dorastają wraz z nimi. Trudno się od niego oderwać. Przy nim nigdy się nie nudzi. Oglądając go, łatwo się przekonać, że dzięki współpracy można wiele zdziałać.
Poleca: Kaya Kotarski
Kiedy ostatnio przeglądaliście Facebooka lub Instagrama? A może wysłaliście do kogoś przed chwilą Snapa z dokumentacją swojego obiadu albo wysłaliście czarne tło z literką ‘’s’’, oczywiście po to żeby nie stracić z kimś ‘’dni’’?
No właśnie, media społecznościowe rządzą naszym dzisiejszym światem. Nikt nie powiedział, że Internet jest złym wynalazkiem, ale to co z nim zrobimy… a może już zrobiliśmy?… zależy od nas. Twórcy dokumentu połączonego z elementami dramatu pt. „Dylemat społeczny” (do obejrzenia na Netflixie!!!) ujawniają nam groźne skutki ludzkiego wpływu na sieci społecznościowe. Produkcja trwa 1 godz. i 34 min. (zanim powiesz, że to dużo i nie masz na to czasu przypomnę Ci tylko, że dzisiejszy nastolatek spędza średnio 4h przed ekranem telefonu/komputera dziennie) i jest bardzo przystępna, więc obejrzenie jej nie powinno zaburzyć Waszego stałego rytmu życia, ale za to może zmienić Wasze podejście do korzystania z telefonów czy komputerów, a co za tym idzie, zmienić nasz świat na lepsze (to nie żart, to ważne!). Miłego seansu :)
Poleca: Darek Karczewski
Czy zastanawialiście się kiedyś czy istnieją obce planety i życie na nich? Jak wyglądają mieszkańcy tych niepoznanych ziem? Właśnie o tym jest czteroodcinkowy serial „Obce światy” (Netflix). Niewątpliwym jego atutem jest fakt, iż obok fikcji zaserwowanej nam przez twórców mamy również poruszone tematy z ekologii i doskonale zaserwowane wiadomości odnośnie środowiska naturalnego i praw w nim rządzących.
Serial zapewni doskonałą rozrywkę nawet najbardziej „wybrednym” oglądaczom.
„Eurovision Song Contest. Historia zespołu Fire Saga” (Netflix, ale jest również na cda.pl). Nie ma chyba osoby, która nie słyszała by o konkursie Eurowizji. Każdy podczas występów kolejnych wokalistów i grup zachwycał się wokalem, całą oprawą artystyczną, no i oczywiście trzymał kciuki za swoich faworytów. Film „Eurovision Song Contest…” to – z lekkim przymrużeniem oka – ukazanie wspomnianego show „od kulis”.
Mamy możliwość śledzić drogę dwójki przyjaciół, Sigrid i Larsa, od występów na weselach w rodzinnej mieścinie, aż do występu w czasie Eurowizji. Droga ta jest pełna zabawnych gagów sytuacyjnych i… całkiem miłej dla ucha muzyki.
W filmie, obok takich aktorów jak Rachel McAdams, Will Ferrel, Pierce Brosnan, pojawiają się również między innymi Netta, Aleksander Rybak, Loreen, Conchita Wurst.